środa, 3 listopada 2010

Budowa i walka

A szły z Nim wielkie tłumy. On odwrócił się i rzekł do nich: "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem. Bo któż z was, chcąc zbudować wieżę, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie? Inaczej, gdyby założył fundament, a nie zdołałby wykończyć, wszyscy, patrząc na to, zaczęliby drwić z niego: "Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał wykończyć". Albo który król, mając wyruszyć, aby stoczyć bitwę z drugim królem, nie usiądzie wpierw i nie rozważy, czy w dziesięć tysięcy ludzi może stawić czoło temu, który z dwudziestoma tysiącami nadciąga przeciw niemu? Jeśli nie, wyprawia poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju. Tak więc nikt z was, kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem.

Jestem przekonany, że tłum, który szedł za Jezusem w dzisiejszej Ewangelii, składał się w większości z mężczyzn. Dlaczego? Po pierwsze, Jezus mówiąc o „nienawiści ojca, matki, żony,…”, nic nie mówi o mężach. Po drugie, używa porównań wprost zaczerpniętych ze świata mężczyzn. Budowanie wieży, prowadzenie działań wojennych - to świat facetów, a nie kobiet. Zastanawiające, jaki ma w tym cel? Ktoś może powiedzieć – taka była kultura. Kobiety w czasach Chrystusa miały ograniczone prawa. W synagogach głos zabierali tylko mężczyźni, dom musiał utrzymać ojciec rodziny. Ale czy tylko o to chodziło? Chyba Chrystus już wtedy wiedział, że Kościół, który zakłada stanie się kiedyś „instytucją” żeńsko-katolicką, gdzie „urzędnikami” będą mężczyźni. Wiedział, że kobiety będą obecne w Kościele, w Jego grupach, stowarzyszeniach, instytutach życia konsekrowanego, a mężczyzn będzie zdecydowanie mniej. Chrystus wiedział, że one bardziej niż mężczyźni gotowe są do wyrzeczeń i poświęceń dla Królestwa Bożego. Dźwiganie krzyża przyjdzie im z większą łatwością niż mężczyznom. I nie trzeba Mu będzie ich specjalnie do tego namawiać. Pokazała to chociażby Golgota: same kobiety i tylko jeden Jan. Jezus znał się na pragnieniach, które kryje kobieca i męska dusza. Wiedział, na jakich strunach zagrać, by poruszyć do miłości…

wtorek, 2 listopada 2010

PAMIĘTAJ


Pamiętaj!
Dzisiaj otaczamy modlitwą tych, którzy odeszli i potrzebują naszej modlitwy. W taki dzień myśl w pierwszym momencie biegnie ku osobom, które przeszły przez bramę wieczności w ostatnim czasie. Niespełna miesiąc temu byłem na pogrzebie bardzo drogiej mi osoby. Był nią emerytowany kapłan z mojej rodzinnej parafii, Ks. Tadeusz, który przeżył 80 lat, kapłanem był przez 55 lat. Bardzo wiele mu zawdzięczam, bo tak się złożyło, że przyszedł do mojej parafii w momencie, kiedy rozpoczynała się moja droga życia zakonnego i kapłańskiego. Nigdy nie zapomnę słów, które zawsze mi powtarzał, kiedy przyjeżdżałem do Tarnobrzega: „Piotrze PAMIĘTAJ, nigdy nie mogłem sobie wymarzyć piękniejszego przygody życia niż kapłaństwo. Cieszę się każdą odprawioną Eucharystią, każdym rozgrzeszeniem, które udzielam, każdym dniem, który daje mi Bóg.” Bardzo lubił żarty i umiał się śmiać z siebie. Kiedy widziałem się z nim na wakacjach, po raz ostatni, zapraszałem go, oczywiście w żartach nad morze, do Elbląga. Powiedział mi wtedy z ogromnym humorem: „Oj Piotrze, jestem już za stary na opalanie, ale ja cię zapraszam na mój pogrzeb. I nie wyobrażam sobie, żeby cię na nim nie było.” Żył nadzieją zmartwychwstania. Tak mocno zaufał Chrystusowi, że jestem pewny, że dziś cieszy się Niebem i opala się razem ze Św. Piotrem. Bóg stawia na naszej drodze życia ludzi świętych, którzy już tu na ziemi żyją jakby widzieli Niebo…